BARBÓRKAAAAAAAAAAAAAA!!!
autor: fotogramy, dodano: 10 grudnia 2010
Jako, że pochodzimy z miasta, w którym węgiel jest tak codzienną rzeczą, jak golf III w dieslu, nie mogło nas zabraknąć na corocznym święcie górniczego stanu, czyli Barbórce.
Jak zwykle jednak coś musieliśmy przeinaczyć. Bo wstaliśmy wcześniej niż górnicza orkiestra (3.30 wyjazd z Łęcznej), poza tym zamiast słuchać trąbki i puzonu męczonych przez panów w szałowych mundurach, woleliśmy dźwięk... koni mechanicznych.
Ekipa złożona z 7 chłopa zapakowało się do dwóch rumaków i wyruszyła w daleką podróż do stolicy. Oczywiście nie mogło zabraknąć przygód ("Ciekawe ile widzi Kunik"), dobrej muzyki (Barbra Streisand!!) i dobrych redukcji do 3.
Pierwszy odcinek na jaki udaliśmy się to Żerań FSO - niestety nie było za kolorowo! Kibice nie byli wpuszczani na OES, musieliśmy stać za płotem, przez co mój wierny Tamron okazał się niewystarczający. Jakby co zbieram już na eLkę, także luz, za rok nic mnie nie powstrzyma ;D
Jednak już nawet tam dało się poczuć tą atmosferę rajdu. Ekipa obok rozpaliła ognisko z palety, powstało też parę dobrych tekstów ("oj tam oj tam", "błąd pilota!" itp itd).
Drugi odcinek - Bemowo.

Tutaj przeważnie jest fajnie. Miał być duet, duetu nie było, miała być hopa - była, ale tak, że kibice jej nie widzieli, także znów panowie organizatorzy sprawę zawalili. Ale my się nie przejmowaliśmy, w końcu jak się widzi takieee rzeczy
nawet przez chwilę (załapaliśmy się na koniec I-szego Bemowa), to od razu się robi cieplej. Jednak i tak bohaterem dnia została pewna niepozorna, codzienna rzecz

Niektórzy nie mieli takich smakołyków jak my, przez co cierpieli strasznie

Było przeraźliwie zimno!! Nawet Jacek dzwoniąc ze swoich dwóch komórek nie mógł załatwić paru Celcjuszów

Jednak Bemowo otworzyło nam już drogę do foto-działania. Canony poszły więc w ruch. Na pierwszy ogień - hopa!

Potem wylądował już tylko helikopter

a my musieliśmy się przenieść w jakieś nowe miejsce, zahaczając po drodze o strefę serwisową
Znaleźliśmy zakręt, który zdawał się być obiecujący.

Oczywiście na początku przejeżdżały wszelkie ośki

Jednak zabawa zaczęła się na dobre dopiero w momencie, jak do akcji wkroczyły podwojone napędy

Przemo zajarał się na dobre

Jednak i tak najbardziej polubiliśmy to!

Zresztą, pani pilot chyba też ;)

Odcinek się skończył, nasza odporność na zimno też, więc ruszyliśmy na mały kebabowy shopping. Znaleźliśmy nawet idealne auto na taki wypad do galerii
Potem czekała nas już tylko Karowa ;) wiedziałem, że ten Oes wynagrodzi trudy dnia. I nie zawiodłem się.

Było ZAWODOWO! Tommy Makinen pokazał nam co to znaczy światowy poziom jazdy, do tej pory jestem pod wrażeniem jego "perfomance'a" jak to się mówi na zachodzie

A tu inny, dobry człowiek - z takim nazwiskiem nie da się jeździć jak anioł ;)
No i zwycięzca, sprawdzający warunki na Karowej po awarii Durczoka - wierzyłem, że uda mu się wykręcić dobry czas, ale nie sądziłem, że utnie jeszcze 4 sekundy!
Tyle dobrego. Jak chcecie więcej - zapraszam na
motolublin. Dzięki chłopaki za trip, dzięki Brat za organizację tego całego bałaganu. Stay tuned, i jak to Przemek powiedział - za rok Szwecja ;)
Tu hejtujemy, komentujemy, generalnie robimy co chcemy(1)